Każdy, kto prowadzi firmę posiadającą większą flotę samochodów wie, że największym kosztem jej utrzymania jest paliwo. Na poziom spalania wpływają różne czynniki: rodzaj auta i paliwa, a także technika jazdy kierowcy. To ostatnie chyba w największym stopniu. Czasem nie wystarczy wysłać kierowcę na kurs ekonomicznej jazdy. Trzeba jeszcze umieć ją egzekwować, kiedy pracownik zostanie z pojazdem sam na sam. I tu z pomocą przychodzi nam branża informatyczna!

Sektor samochodów osobowych z powodzeniem wdraża nowinki technologiczne sprawdzone w transporcie ciężkim. Wszystko po to by ciąć koszty.

Telematyka, bo o niej mowa, oznacza zdalną kontrolę nad pojazdem. Oczywiście nie chodzi o to, że można sterować samochodem za pomocą radia jak zabawką. Możemy natomiast w każdej chwili sprawdzić pozycję i stan naszego auta. Od zwykłego systemu namierzającego GPS telematyka różni się tym, że podaje nam również szereg innych informacji. Średnie spalanie, poziom paliwa w zbiornikach, czasem nawet zawiadomienia o usterkach i… ocenę stylu jazdy kierowcy.

Pomysł narodził się i rozwinął w segmencie samochodów ciężarowych. W ciężkim transporcie poziom spalania ma duży wpływ na koszty, a jego ograniczenie może generować gigantyczne oszczędności! Przeciętny ciągnik siodłowy z naczepą z pełnym obciążeniem (zestaw waży wtedy w sumie 40 ton) osiąga spalanie w granicach 30l/100km. Jeśli dzięki odpowiedniemu użytkowaniu jesteśmy w stanie zmniejszyć ten wynik o 3l/100km, to przy przebiegu 120 000km miesięcznie oszczędzamy 3600l paliwa każdego miesiąca. Kwota, która wychodzi z pomnożenia tej ilości oleju napędowego przez cenę za litr, zdołała przekonać wszystkie marki do wprowadzenia jakiegoś systemu kontroli kierowcy.

I tak Volvo ma swój DynaFleet, Mercedes system FleetBoard, a obok działają niezależni dostawcy telematyki, jak np. Transics. Systemy doskonale spełniają swoją rolę u użytkowników dużych samochodów, kwestią czasu było zatem zaadoptowanie ich do kontroli tych mniejszych.

Wiedza o tym co się dzieje z naszymi autami pozwala na świadomie zarządzanie flotą. Jak to działa?

Jednym z systemów przeznaczonym dla aut osobowych jest TiMS, czyli Telematic Management System. Dzięki dostępnemu w sieci interfejsowi właściciel floty może w każdej chwili zobaczyć drogę pojazdu w czasie rzeczywistym, raporty ostatnich tankowań, czy zgłoszone przez pojazd usterki. System wskaże mu także, czy kierowca jeździ zbyt agresywnie, dzięki kontrolowaniu obrotów silnika, prędkości i przyspieszania, czy stylu hamowania. Wszystkie parametry przedstawione w postaci procentowej oceny umiejętności kierowcy.

Jakie mamy z tego wymierne korzyści? Bardzo podstawowa rzecz, występująca przy każdym systemie lokalizacji samochodu to ułatwienie w przypadku kradzieży. Systemy telematyczne często wyposażane są w dodatkowe zabezpieczenia uniemożliwiające blokowanie sygnału. Poza tym, zawsze wiemy ile pojazd faktycznie spalił, a dzięki kontroli tankowania, wiemy, czy żaden litr paliwa przypadkiem nie „wyparował”. Kontrola stanu pojazdu wydłuża jego żywotność i skraca przestoje serwisowe. Podobnie lepsza eksploatacja pojazdu przez kierowcę wpływa na zużywanie części auta.

Co do samych użytkowników samochodów, to dzięki systemom telematycznym łatwiej nam z nimi rozmawiać na temat poprawy stylu jazdy. Warto, żeby kierowcy tak właśnie postrzegali telematykę. Nie jako elektronicznego sierżanta, ale coś, co ma również im pomóc w pracy i doskonaleniu jazdy. Argumenty szefa poparte dokładnymi wydrukami i ocenami stylu przestają być już tylko pustym kazaniem, które można puścić mimo uszu.

Chcemy, czy nie technologia już nas dopadła. Wszędzie jest jej pełno, także, a może szczególnie, w motoryzacji. Ważne, żebyśmy ją odpowiednio wykorzystywali. Telematyka w autach osobowych nie przyniesie właścicielom flot takiej ilości zaoszczędzonych pieniędzy, jak w przypadku ciężarówek. Ale 10% mniejsze wydatki to chyba i tak kusząca perspektywa.